Black and white, czyli czarny bez o białych kwiatach
Black and white, czyli czarny bez o białych kwiatach
Aromatycznie, ale delikatnie pachnące (choć zdaniem niektórych: śmierdzące) baldachy drobnych białych kwiatków bzu czarnego, obficie zdobiące duże, rozłożyste krzewy, znane są chyba każdemu. Krzewy te nie są zbyt wymagające, rosną praktycznie wszędzie, na prawie każdym rodzaju gleby, chętnie zarastają brzegi rzek, jezior, rudery, gruzowiska, wyrastają pod ścianami starych budynków. Rosną w ogrodach, na polach, przy drogach, torach kolejowych. W zaroślach, parkach, lasach liściastych i mieszanych. Osiągają zazwyczaj wysokość kilku metrów, maksymalnie do 10. Młode pędy są intensywnie zielone, natomiast starsze pokryte są szarą lub szarobrunatną korą, podłużnie popękaną i pokrytą małymi brodawkami. Duże, jasnozielone liście wydzielają lekki, gorzkawy zapach. Po przekwitnięciu na miejscu białych kwiatków pojawiają się zielone, drobne owocki, które na koniec stają się fioletowo-granatowe i pełne są krwistoczerwonego, plamiącego soku. Czarny bez znany jest pod wieloma nazwami, takimi jak: dziki bez, bez lekarski, bez aptekarski, bzowina, hyćka, hyczka, holunder, bez psi, gołębia pokrzywa.
Czarny bez (Sambucus nigra L.) znany jest w medycynie od wieków. „Ojciec medycyny” – Hipokrates, grecki lekarz żyjący na przełomie V i IV w. p.n.e., nazywał czarny bez „podręczną apteczką”. Z pism, jakie po sobie pozostawił, wynika, że do celów leczniczych stosował wszystkie części tej rośliny, począwszy od korzeni, poprzez korę, liście, kwiaty, na owocach skończywszy. Opisywał wiele kierunków działania różnych preparatów na bazie czarnego bzu. Dioskurydes, grecki lekarz, farmakolog i botanik, żyjący i pracujący w Rzymie w czasach Nerona, w swoim dziele „De materia medica”, zamieścił wiele receptur wykorzystujących liście, korzenie i inne części czarnego bzu, np. wyciąg liści na trudno gojące się rany i na ukąszenia węża, wywar z korzenia na opuchlinę wodną, napój z kwiatów jako preparat obniżający gorączkę. Pliniusz Starszy, rzymski historyk i pisarz z początku naszej ery, również dużo pisał o leczniczych właściwościach tej rośliny, liczne opisy znajdują się w jego dziele pt. „Naturalis historia”. Z kolei Hildegarda von Bingen, mniszka średniowieczna, zalecała napar z kory jako środek przeczyszczający i wymiotny, kwiat bzu jako środek napotny i obniżający gorączkę, oczyszczający krew, zwiększający laktację u karmiących kobiet, regulujący pracę jelit. Średniowieczni medycy doradzali wódkę pędzoną na kwiatach czarnego bzu, jako środek w leczeniu guzów, obrzęków, ale również w chorobach wątroby i innych narządów układu pokarmowego. Również Słowianie wysoko cenili czarny bez, przypisując mu właściwości lecznicze i magiczne: twierdzili np., że w tym krzewie mieszkają bogowie, czarodziejki, elfy, ale i diabeł. Roślinę tę określano jako „chłopska apteczka” lub „apteczka Pana Boga”. Napar z kwiatów miał szczególnie liczne zastosowania lecznicze, np. łagodzące ból, przeciwwzdęciowe, napotne, oczyszczające krew, czy przeciwskurczowe.
Słowianie czcili czarny bez nie tylko jako roślinę leczniczą, lecz również magiczną. Wierzyli, że pośredniczy między światem żywych i umarłych. W korzeniu krzewu bzowego podobnoć żył wąż, strażnik świata podziemnego, toteż niszczenie bzu było surowo zakazane. Nasi przodkowie uważali, że kwiaty czarnego bzu zebrane 24 czerwca w południe i usmażone, stanowią skuteczny lek przeciw febrze. W wierzeniach ludowych sprzed wieków, czarny bez był rośliną o niezwykłej mocy uzdrawiającej, stąd istniały różne zwyczaje, dotyczące leczenia różnorakich dolegliwości, np. osoba dotknięta reumatyzmem miała doznać ulgi w cierpieniu, jeśli zawsze nosiła w kieszeni cienką bzową gałązkę. Z kolei gałązka czarnego bzu powieszona nad drzwiami i oknami, strzegła przed złymi mocami. Czarny bez rosnący w gospodarstwie zapewniał pomyślność i strzegł przed zdradą małżeńską.
Również obecnie czarny bez, zwłaszcza jego kwiaty i owoce, wchodzi w skład wielu preparatów leczniczych, dostępnych w aptekach i zielarniach. Warto bliżej poznać ten krzew-chwast, bo oprócz ozdobnych kwiatków i śmiecących liści oferuje nam on znacznie więcej.
Jako chemika interesuje mnie, jakie związki chemiczne, głównie organiczne, zawierają kwiaty i owoce czarnego bzu. Jest ich całkiem dużo. W kwiatkach znajdują się flawonoidy, kwasy fenolowe, inne kwasu karboksylowe, odrobina fitosteroli, olejki, garbniki, triterpeny i sole mineralne. W owocach jest całkiem dużo pektyn (co wykorzystać można do robienia dżemów i tego typu przetworów, o których napiszę za chwilę), są również flawonoidy, ponadto glikozydy antocyjanowe, garbniki, witaminy, zwłaszcza dużo jest witaminy A oraz C i sole mineralne. Wspomniane glikozydy antocyjanowe odpowiedzialne są za aktywność przeciwzapalną, ale również przeciwalergiczną, poprawiają krążenie krwi i wzmacniają ścianki naczyń krwionośnych, dzięki czemu działają przeciwwysiękowo. Pektyny z kolei poprawiają perystaltykę jelit (zatem usprawniają trawienie), łagodzą stany zapalne i regulują zaburzenia w układzie pokarmowym, działają lekko przeczyszczająco. Witamina C wzmacnia tkankę łączną i wspomaga wytwarzanie w skórze włókien kolagenowych, dzięki czemu produkty kosmetyczne zawierające owoce czarnego bzu mogą być stosowane do łagodzenia celulitu.
Napar z kwiatków jest napotny i pomaga zwalczyć gorączkę. Działa moczopędnie, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, a ze względu na aktywność przeciwzapalną, jest stosowany do płukania bolącego gardła podczas anginy i innych infekcji, a także do przemywania oczu zainfekowanych np. zapaleniem spojówek.
Kwiatki bzu można wykorzystać do sporządzenia „octu bzowego” – octowego wyciągu. Bardzo dobrze działa podczas przeziębień, stosowany w postaci kompresów na klatkę piersiową, do inhalacji. Można stosować go do przemywania skóry twarzy (jako tonik), dodatek do kąpieli, do płukania włosów. Łyżeczka „octu bzowego” rozpuszczona w szklance ciepłej wody i stosowana dwa-trzy razy dziennie, przynosi ulgę w przeziębieniach, ale również w problemach żołądkowo-jelitowych, z pęcherzem moczowym, wzmacnia odporność oraz łagodzi dolegliwości reumatyczne i związane z artretyzmem.
Wyciąg olejowy lub „olej” z suszonych kwiatów bzu czarnego jest doskonałym kosmetykiem do masażu ciała, łagodzi podrażnienia skóry, natłuszcza ją i wzmacnia, łagodzi ból i obrzęk po ukąszeniu owadów. Spożywanie 1 łyżeczki takiego „oleju” lub olejowego wyciągu przyniesie ulgę podczas bólu brzucha, stanu zapalnego jelit i żołądka. „Olej” z kwiatków czarnego bzu, zwłaszcza przygotowany z oliwy, może być stosowany jako dodatek do potraw. Słowo „olej” piszę w cudzysłowiu, gdyż nie jest to prawdziwy olej wyciskany z surowca roślinnego, lecz wyciąg olejowy z kwiatów, sporządzony na zimno. Podobny olej można przygotować również na ciepło i stosować jak ten na zimno. Przepisy podam za chwilę. Ususzone i zmielone kwiatki warto dodawać do ciasta drożdżowego lub kruchego, w ilości 4 łyżek na pół kilo mąki. Ciasto z takim dodatkiem będzie miało nie tylko lepszą strukturę, ale również nabierze przyjemnego aromatu.
Owoce działają delikatnie moczopędnie i przeciwgorączkowo oraz przeciwzapalnie, w tym w stanach zapalnych żołądka i jelit. W medycynie ludowej owoce czarnego bzu cieszyły się dużym uznaniem jako tzw środek „oczyszczający krew”, ze względu na to, że pomagają usuwać z krwi, zatem ogólnie z organizmu, szkodliwe produkty przemiany materii i toksyny. Aktywność taka wynika z właściwości napotnych, moczopędnych i lekko przeczyszczających. Przetwory z tych ciemnych owocków stosowano np. podczas leczenia choroby reumatycznej. Barwnik uzyskany z dojrzałych owoców stosowany jest do barwienia produktów spożywczych, np. słodyczy, jogurtów, galaretek.
Dawniej do celów leczniczych stosowano również korę, liście i młode korzenie czarnego bzu, z których sporządzano wywary i napary. Obecnie do celów leczniczych i spożywczych, a także kosmetycznych, stosuje się prawie wyłącznie kwiaty i owoce.
Jak wykorzystać dobrodziejstwa czarnego bzu? Na wiele sposobów. Największą popularnością cieszą się oczywiście białe, wonne kwiatki i dojrzałe, pełne soku i aromatu owocki (jagody). Na kwiatki do suszenia lub bezpośredniego zużycia wybieramy się pod koniec maja lub w czerwcu, w pogodny dzień, gdy kwiatki są niemal w pełni kwitnienia, ale jeszcze nie opadają. Można zbierać całe baldachy, suszyć, a potem zrywać tylko kwiatki z ogonkami (szypułkami), lub od razu pracowicie obrywać same kwiatki, już bez baldachów, co najwyżej z małymi ogonkami. Suszyć w ciepłym, przewiewnym miejscu, ale nie na słońcu. Owoce zbieramy pod koniec sierpnia i we wrześniu, gdy wszystkie są dojrzałe, czarno-fioletowe, błyszczące, ale jeszcze nie pomarszczone, gdyż takie szybko pleśnieją. Na zbiór owoców również należy przeznaczyć pogodny dzień, aby były one suche. Owoce można ususzyć, również w ciepłym, przewiewnym miejscu, lub w otwartym piekarniku, nastawionym na 40 oC, lub przeznaczyć na przetwory. Przed użyciem starannie przebieramy je, by nie było szypułek. Należy również zwrócić uwagę, by zbierać jedynie owoce dojrzałe – brązowawe lub czerwone nie nadają się do tego, gdyż są niesmaczne, kwaskowo-gorzkawe i zawierają dużo sambunigryny. Jest to glikozyd, czyli związek chemiczny składający się z cząsteczki cukru (jednej lub więcej; w sambunigrynie jest jedna) i części niecukrowej. Sambunigryna jest szkodliwa, gdyż w oraganizmie uwalniany jest z niej cyjanowodór. Różne „mądre źródła wiedzy” podają, że sambunigryna, ze względu na cyjanowodór, jest silnie toskyczna. Nie należy jeść niedojrzałych owocow czarnego bzu, gdyż sambunigryna może spowodować „rewolucję żołądkową” – biegunkę i wymioty. Aby doszło faktycznie do zatrucia, należałoby jeść niedojrzałe owoce czarnego bzu kilogramami. W czasie obróbki cieplnej, np. gotowania, sambunigryna rozpada się z wydzieleniem cukru, który sam słodzi sok czy dżem. W miarę dojrzewania owoców ilość sambunigryny maleje.
Z kwiatów można zrobić musujący napój, wino, syrop, napar, „ocet bzowy”, „olej bzowy”, wyciąg olejowy, można dodać je do ciasta naleśnikowego, sałatki, omletu, jajecznicy, mielonego mięsa. Usmażyć zanurzone uprzednio w cieście naleśnikowym lub naleśnikopodobnym.
Musujący napój z kwiatów czarnego bzu: należy ściąć 12 dorodnych baldachów, oskubać z nich kwiatki, które należy zalać dwoma litrami wody. Dodać kilogram cukru, sok z cytryny i łyżkę octu winnego. Wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w chłodne miejsce. Już dwa – trzy dni później powinna rozpocząć się fermentacja. Jeśli nic się nie dzieje, należy dodać nieco drożdży winnych. Odstawić na dwa tygodnie, po czym przecedzić płyn do butelek, najlepiej ciemnych, zamknąć i pozostawić w chłodnym miejscu na około miesiąc. Po tym czasie musujący napój powinien być gotowy.
Wino z kwiatów bzu czarnego: do dużego słoja lub garnka należy wlać 5 litrów wody, kilo cukru, drożdże, wymieszać, po czym wrzucić pokrojona w plasterki cytrynę i 10 baldachów czarnego bzu. Przykryć lnianą ściereczką, pozostawić w ciepłym miejscu na 5 – 7dni. Następnie wyjąć cytrynę i kwiatki, płyn przecedzić i poddać klasycznej fermentacji do wina.
Syrop z kwiatów czarnego bzu: tym razem trzeba naskubać 4 szklanki kwiatków, zalać je kilogramem płynnego miodu, wymieszać i odstawić w chłodnym miejscu na jedną dobę. Następnie należy dodać szklankę wrzątku, wymieszać i pogotować z 15 minut. Jeśli syrop jest zbyt słodki, można dodać sok z cytryny (wedle smaku). Gorący syrop przelać do wyparzonych słoików, zamknąć póki gorące i odstawić do góry dnem. Ja pozostawiam słoiki z wszelkimi przetworami robionymi na gorąco w tej pozycji do następnego dnia, ale czytałam, że wystarczy na 5 minut lub na pół godziny.
Napar (herbatka) z kwiatów czarnego bzu: do tego celu stosuje się suszone kwiatki, których łyżkę należy zalać w garnuszku szklanką zimnej wody, wstawić na mały ogień i łagodnie gotować przez 5 minut. Ogień zgasić, garnuszek przykryć i pozostawic na 15 minut. Kwiatki odcedzić i można pić. Polecam przy przeziębieniach i grypie pić kilka razy dziennie po pół szklanki takiego naparu, działa napotnie, wykrztuśnie i przeciwbólowo, obniża gorączkę. Uwaga: działa lekko moczopędnie.
„Ocet bzowy” z kwiatów czarnego bzu: do słoika ze szklaną pokrywą (lub innego szklanego naczynia ze szczelnym zamknięciem) sypie się kwiatki oskubane z szypułek i zalewa octem winnym lub jabłkowym stosując proporcje: na jeden duży baldach filiżanka octu. Po wymieszaniu miksturę zamyka się i zostawia na kilka dni (ze 4) w ciepłym, zaciemnionym miejscu. Od czasu do czasu warto wstrząsnąć zawartość słoika lub zamieszać. Po upływie tego czasu ocet należy przecedzić i przelać do butelek, najlepiej z ciemnego szkła, szczelnie zamknąć.
„Olej bzowy” z suszonych kwiatkow bzu czarnego: najpierw należy nazrywać i ususzyć kwiatków czarnego bzu. Następnie nasypać ich do butelki, lekko ugniatając (lekko!), zalać olejem, zamknąć, wymieszać poprzez kilkukrotne odwrócenie butelki do góry nogami i zastawić w chłodnym miejscu na jakieś trzy tygodnie. W tym czasie dobrze jest od czasu do czasu kilkukrotnie odwrócić butelkę do góry dnem, aby się wszystko ładnie wymieszało. Olej może być lniany, rzepakowy, z dyni, czarnuszki, konopi, pestek winogron albo oliwa. Spotkałam się z przepisem na olej z kwiatów bzu czarnego, w którym to przepisie polecano zalać kwiatki olejem, mogą być świeże, zakryć wylot butelki, postawić w słonecznym miejscu na trzy tygodnie. Czy olej pozostawiony na słońcu nie zjełczeje? A już na pewno zjełczeje, jeśli do sporządzenia tej mikstury użyje się świeżych, tj. nie ususzonych kwiatków, ponieważ zawierają one dużo wody. Dlatego wpierw je suszymy. Przygotowany olej można przecedzić; należy przechowywać go w lodówce, zwłaszcza po otwarciu. Otwarty olej trzeba zużyć w ciągu dwóch tygodni.
Wyciąg olejowy z suszonych kwiatów bzu czarnego: W garnku należy umieścić 250 gramów suszonych kwiatkow czarnego bzu i pół litra oleju (jak w powyższym przepisie) lub oliwy. Wymieszać i podgrzewać na malutkim ogniu przez trzy godziny, często mieszając. Po przestudzeniu miksturę należy przecedzić przez płótno lub sitko i przelać do butelek, po czym szczelnie zamknąć. Po zupełnym wystudzeniu przechowywać w lodówce.
Kwiatostany bzu czarnego w cieście: przygotować ciasto naleśnikopodobne ze 125 g mąki, 3 jajek, wody, mleka, odrobiny oleju, miodu i soli. Przygotować dorodne, rozkwitnięte baldaszki czarnego bzu. Przygotować patelnię, rozgrzać olej do ok. 180 oC. Trzymając baldaszki za ogonki zanurzać je w cieście i smażyć na złoty kolor najpierw kwiatkami w dół, potem uciąć to, co sterczy nad usmażonymi w cieście kwiatkami, odwrócić kwiatkami do góry i smażyć z drugiej strony. Posypać cukrem lub polac syropem owocowym.
Budyń z kwiatków czarnego bzu: zagotować ¾ litra mleka, włożyć do mleka 2-3 baldaszki czarnego bzu, zanurzając raczej same kwiatki i gotować mleko jeszcze kilka minut. Baldaszki wyjąć. Mąkę ziemniaczaną rozmieszać na jednolitą papkę z 1 szklanką zimnego mleka, 2 żółtkami, 3 łyżkami cukru i szczyptą soli. Wlać do gotującego się mleka cienkim strumyczkiem, ciągle mieszając. Białka ubić na pianę i dodać do gorącego budyniu, wymieszać.
Z owoców można zrobić sok, dżem, wino, nalewkę.
Sok z owoców czarnego bzu: należy naskubać dowolną ilość dojrzałych owoców, rozgnieść je lub zmiksować z niewielką ilością cukru, po czym podgrzewać na małym ogniu, często mieszając, do momentu całkowitego rozpadu owoców. Nastepnie papkę taką, po ostudzeniu, należy przetrzeć przez gęste sito albo płótno albo z użyciem jakiejś maszyny do tego celu. Uwaga: płótno zostanie zabarwione na wiśniowoczerwony kolor! Łyżka drewniana stosowana do mieszania też! Powstały na sitku czy płótnie miąższ można użyć do zrobienia np. dżemu, natomiast płyn należy spróbować, czy jest wystarczająco słodki. Jeśli nie, to należy dosypać cukru, albo dolać miodu, wedle smaku, a jeśli ktoś woli kwaskowy, niech doda soku z cytryny, również wedle smaku. Sok należy przelać do garnka, wstawić na mały ogień i kilka minut gotować, łagodnie mieszając, a następnie przelać do wyparzonych butelek, najlepiej ciemnych.
Kompot z owoców czarnego bzu: nie podaję konkretnych proporcji, bo jeden lubi bardziej słodki kompocik, drugi mniej słodki. W garnku umieścić owoce bzu czarnego (np. kilogram), zalać wodą, dodać trochę cukru, kilka plasterków cytryny, można dodać szczyptę cynamonu i kilka goździków. Gotować na małym ogniu ze 20 minut, sprobować, czy smakuje. Ewentualnie dosłodzić, zagotować ponownie. Podawać do spożycia lub przelać do wyparzonych słoików albo butelek, zamknąć szczelnie. Starać się do każdego naczynia wrzucić część owoców.
Dżem z owoców czarnego bzu i innych owoców: o pysznym dżemie z owoców bzu czarnego i jabłek lub śliwek, pisałam na naszym Forum tutaj: http://forum.biomist.pl/przepisy-kulinarne-t1032.html/page-2#entry4740
Wino z owoców czarnego bzu: 4 kilo owoców, oczywiście oskubanych z szypułek, należy zalać 3 litrami wody i gotować, że rozpadnie się większość owoców. Następnie, po ostudzeniu, należy przetrzeć powstałą papkę przez gęste sito albo płótno albo z użyciem jakiejś wyciskarki, przelać do gąsiora, dodać zaczyn przyrządzony z 4 g drożdży winiarskich i pozostawić na jedną dobę. Zagotować 3 litry wody z 2 kg cukru, ostudzić, wlać do gąsiora, wymieszać, znowu zostawić do jutra. Na koniec dodać kwasek cytrynowy (20 g), wymieszać i pozostawić w ciemnym miejscu do fermentacji. Po zakończeniu procesu przelać do butelek i szczelnie zamknąć.
Nalewka z owoców czarnego bzu: kilogram owoców, oczywiście zdrowych, dojrzałych, przebranych, bez szypułek, itd., należy wsypać do szklanego naczynia ze szczelną pokrywką, zalać litrem spirytusu 96%, zamknąć i zostawić w ciepłym ciemnym miejscu na miesiąc. Przefiltrować. Zagotować syrop z pół litra wody i 25 dkg cukru, przestudzić, wlać do wyciągu alkoholowego, wymieszać, zamknąć naczynie i zostawić tym razem na tydzień. Przefiltrować, przelać do butelek, szczelnie zamknąć, odstawić w ciemne, nie za chłodne miejsce na pół roku
Zapewne niewielu osobom jest wiadome, że zarówno owoce, jak i kwiaty czarnego bzu, znajdują zastosowanie w kosmetyce. Zawarta w owocach witamina C wzmacnia tkankę łączną i wspomaga wytwarzanie w skórze włókien kolagenowych, co jest stosowane w preparatach zwalczających celulit. W walce z tą dolegliwością biorą także udział zawarte w owocach flawonoidy o działaniu przeciwzapalnym i wzmacniającym naczynia krwionośne, np. rutyna. Zwiększają one również elastyczność ścianek naczyn krwionośnych. Celem poprawienia wyglądu skóry polecane jest spożywanie herbatki (naparu) z kwiatów bzu czarnego i przetworow z owoców tej rośliny, ale również masaże olejkiem. W przypadku skóry podrażnionej, a także tłustej, z zablokowanymi porami, dobrze jest stosować parówki lub okłady z naparu z kwiatów czarnego bzu lub przecierać twarz po umyciu takim naparem, po ochłodzeniu do temperatury pokojowej.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego tekstu, krzew czarnego bzu nie będzie traktowany już jako chwast, rosnący uporczywie w każdym zakątku, lecz jako źródło cennych surowców spożywczych, leczniczych i kosmetycznych.