Kontrola TLC, czyli sporządzanie chromatogramów. cz. 2
KONTROLA TLC, CZYLI SPORZĄDZANIE CHROMATOGRAMÓW. cz. 2.
W pierwszej części artykułu o kontroli TLC, czyli sprządzaniu chromatogramów, napisałam, jak przygotować mały kawałek płytki aluminiowej pokrytej adsorbentem. Dziś napiszę o tym, jak sporządzić roztwór mieszaniny, którą chcemy kontrolować z zastosowaniem chromatografii cienkowarstwowej (TLC), jakie znaczenie ma ilość roztworu naniesionego na płytkę chromatograficzną (czyli ilość naniesionej substancji), a także jak i w czym rozwijać chromatogram.
Na ostatnim zdjęciu pierwszej części mojego artykułu o chromatografii cienkowarstwowej widzimy jedną płytkę z brzeżkami wyrównanymi opuszkiem placa, a druga płytka jest niewyrównana, widać odpryski żelu. Nieco później pokażę, jaki jest efekt tych odprysków żelu. Na linii startu rysuję małą pionową kreseczkę. W miejscu przecięcia z linią startu naniosę kropelkę roztworu badanej substancji czy mieszaniny. Wpierw muszę rozpuścić niewielką ilość tejże substancji. Jak komu wygodnie, można w probówce, można na szkiełku, grunt, by rozpuściło się wszystko. Korzystnie jest używać do tego celu rozpuszczalników łatwo lotnych – po naniesieniu kropli roztworu dmuchnę i rozpuszczalnik odparuje. Pokażę później również, co się dzieje, jeśli użyje się rozpuszczalnika wysokowrzącego i nie wysuszy płytki. Ale teraz rozpuszczam próbkę; z tej na szkiełku już odparowuje rozpuszczalnik. Muszę go troszeczkę dolać i wymieszać całość:
Płytka pocięta, wyrównana, substancja czy mieszanina rozpuszczona na szkiełku lub w probówce. Teraz pozostaje tylko odrobinkę nabrać do kapilarki i nanieść na płytkę. Jeśli wiemy, w czym nasza substancja się dobrze rozpuszcza, a dodatkowo mamy trochę wprawy, to można zaoszczędzić sobie roboty i nabierać substancję wprost do kapilarki. Potem wystarczy tylko wpuścić do niej kropelkę rozpuszczalnika, a otrzymany roztworek nanieść na płytkę. Ja zazwyczaj właśnie tak robię, no chyba, że substancja nie chce się rozpuścić.
Na zdjęciu widać kryształki w kapilarce. Dodam jeszcze, że taka kapilarka powinna mieć równą krawędź, w przeciwnym razie, podczas nanoszenia roztworu na płytkę, płytka będzie kaleczona, co z pewnością niekorzystnie wpłynie na obraz po wywołaniu. Pierwsza kapilara od lewej jest właśnie bardzo nierówna, trzeba ją wyrównać, najlępiej pęsetką, ja to jednak robię przy użyciu opuszka własnego palca wskazującego i paznokcia kciuka. Tej grubości kapilara jest dobra, jeśli chcę do niej nabrać trochę osadu czy kryształków. Kapilara druga od lewej, bardzo cienka, jest doskonała do nabierania gotowego roztworu, zapewnia naniesienie na płytkę małej plamki. Trzecia od lewej, jest to kapilara zakupiona (trzy pozostałe wyciągałam osobiście z rozgrzanej rurki), takiej grubej używam tylko do mierzenia temp. top., zastosowanie tak szerokiej kapilarki powoduje, że na płytkę nanosi się zbyt dużo roztworu. W czwartej kapilarce grzecznie siedzą kryształki.
Na poniższej fotce widać, że na prawą płytkę naniosłam za dużo roztworu. Celowo . Pokaże później, jakie to ma skutki.
Płyteczka przygotowana. Trzeba ją teraz rozwinąć. Robię to, z braku laku, w strasznie skomplikowanej komorze, składającej się ze zlewki nakrytej szalką. Na dno nalewam troszkę eluentu, nie więcej jak 3 mm – poziom eluentu w komorze musi być poniżej linii startu płytki.
Po nalaniu eluentu wstawiam płytkę, najlepiej pod kątem, może się opierać narożnikami o ścianki komory, to nie przeszkadza, po czym nakrywam komorę szalką.
A oto płyteczka w komorze najczęściej przeze mnie używanej:
W tym czasie, kiedy płytka się rozwija, pokażę co innego może służyć za komorę, najlepsza jest ta po lewej.
Kiedy poziom eluentu dojdzie do około 2-3 mm od górnej krawędzi płytki, wyjmuję ją i szybko zaznaczam, dokąd ten eluent dotarł:
Kolejnym krokiem jest uwidocznienie plamek, czyli wywołanie płytki, ale o tym można sobie też poczytać w mądrościach wszelakich. Ja pokażę, co wyszło na moim chromatogramie:
Ponieważ takie wywołanie płytki nie zawsze jest trwałe, dobrze jest obrysować plamki, oczywiście ołóweczkiem (jak widać, jest niezastąpiony).
Na razie wystarczy nowych informacji ;). W trzeciej, ostatniej części artykułu o TLC napiszę, co nam mówi płytka, a także jakie są najczęstsze błędy popełniane podczas sporządzania chromatogramów i co z tych błędów wynika.
Zdjęcia i tekst (z niewielkimi poprawkami), mojego autorstwa, zostały wcześniej zamieszczone na portalu VMC.