Żywe srebro – fakty i mity o rtęci i jej związkach

9 7 401

Rtęć jest dla wielu osób fascynującym metalem. Wynika to zapewne z jej ciekłego stanu skupienia. Zapewne wielu z czytelników w dzieciństwie miało okazję bawić się rtęcią z rozbitego termometru lub stycznika rtęciowego. O ile jednak zabawa wydaje się niewinna, o tyle metal ten jest dość złośliwy, czego często możemy nie zauważyć. Rtęć bowiem ma tendencję do rozbijania się na kropelki tak drobne, że ledwo można je dostrzec. Drugą sprawą jest, że kropelki te mają bardzo dużą zdolność do przylegania na wielu powierzchniach, jeśli maleńka kropelka dostanie się np. na książkę, potrafi się do niej przyczepić i nawet jeśli będzie na powierzchni pionowej, dopiero silne wstrząśnięcie powoduje, że odpadnie. Dlatego często jesteśmy narażeni na rtęć nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Rtęć sama w sobie nie jest zbyt szkodliwa, jej złośliwe działanie polega na tym, że podobnie jak woda, tak samo rtęć paruje, tyle że powoli. Rtęć wrze w zaledwie 364 stopniach Celsjusza. Im wyższa jest temperatura, tym szybciej paruje i tym większe stężenie osiąga jej para w powietrzu. Paskudną cechą tego metalu jest też wpadanie do wszelkiego rodzaju szczelin w podłodze, meblach itp, gdzie potrafi tkwić latami, stanowiąc czynnik szkodliwy o długotrwałym działaniu. Statystyki pokazują, że większość społeczeństwa nie wie jak się zachować w przypadku rozlania rtęci np. w mieszkaniu. Ale o tym nieco później.

Rtęć jest bardzo szlachetnym metalem, dlatego też jest bardzo trwała na powietrzu. Nawet jeśli jej powierzchnia pokryje się jakimś produktem, to niestety przez jej ciekły charakter jej powierzchnia ulega ciągłemu samoczyszczeniu, przez co metal ten ciągle paruje. Tak samo jak kropli wody nie pokryjemy czymś, tak rtęci też nie. Jest też jednym z kilku metali, który występuje w naturze w stanie wolnym (rodzimym), tak jak złoto, srebro, platyna, miedź i kilka innych metali. Metale szlachetne często występują razem, dlatego też złoża złota czy srebra często zawierają naturalne mieszaniny tych metali w różnych kombinacjach, w tym z rtęcią właśnie też. Złoto potrafi występować jako naturalny stop ze srebrem i rtęcią, srebro zazwyczaj tylko z rtęcią. Jednakże domieszkę rtęci łatwo usunąć ze szlachetnego kruszcu, wystarczy bowiem oddestylować rtęć. Jako że rtęć rozpuszcza w sobie wiele metali, prawie wszystkie poza kilkoma wyjątkami, to jest to fakt wykorzystywany w przemyśle, ale nadal ma duże znaczenie przy wydobywaniu złota, zazwyczaj jednak nielegalnego. Stopy rtęci z innymi metalami zwiemy amalgamatami lub ortęciami. Jeśli drugiego metalu jest w tej rtęci niewiele, to taki stop jest ciekły w warunkach pokojowych, co umożliwia pozyskanie złota ze skały złotonośnej. Skałę złotonośną kruszy się, następnie traktuje rtęcią, z powstałego ciekłego amalgamatu oddestylowuje się rtęć. Niestety takim wydobyciem złota zajmują się głównie biedni mieszkańcy Andów czy Amazonii w tragicznych warunkach pracy, przez co ludzie Ci często tracą zdrowie przez zatrucie rtęcią (rtęcicę), a złoto jest kupowane po zaniżonej cenie przez grupy przestępcze. Ze względu na brak odpowiednich warunków wydobycia złota metodą rtęciową masa tego metalu wydostaje się do środowiska i zatruwa okolicę. Tylko w odpowiednich przemysłowych instalacjach istnieje możliwość wydobycia złota bez dużego ryzyka narażenia zdrowia pracowników i minimalizacji skażenia środowiska rtęcią. Do niedawna w Polsce przemysł chemiczny produkował chlor metodą rtęciową. Metoda ta ma wadę taką, że na jedną tonę wyprodukowanego chloru traci się kilka gramów rtęci. Niestety, ale w przestarzałych technologicznie zakładach straty rtęci z czasem rosną, do kilkudziesięciu gram na tonę chloru. Z tego też powodu, ale także z przyczyn rynkowych, wstrzymano produkcję chloru tą metodą w Oświęcimiu i Tarnowie, gdyż zwłaszcza ten drugi zakład z przestarzałą instalacją emitował sporo rtęci. Związki rtęci były także używane np. w produkcji chlorku winylu jako katalizatory, a z chlorku winylu produkowano następnie PVC (dawniej zwane PCW). Dzisiaj większość tych szkodliwych technologi została zastąpiona przez nowsze i znacznie bezpieczniejsze dla środowiska i zdrowia. Ale są rejony świata, gdzie się je nadal spotyka.

Jednakże w historii dochodziło do groźnych zatruć z udziałem tego metalu lub jego związków. Jak już wspomniałem, rtęć sama w sobie nie jest specjalnie szkodliwa, nie reaguje z kwasem żołądkowym, praktycznie przechodzi nietknięta przez układ pokarmowy. Jednakże pary rtęci mogą przedostawać się przez skórę czy płuca do organizmu. Jak też pisałem, rtęć ma tendencję do rozbijania się na bardzo drobne kropelki, tak drobne, że jej niewielka część jest w stanie przeniknąć przez jelito lub wpaść w jakieś zagłębienie i pozostać długi czas w organizmie. Wtedy człowiek  nie dość, że sam jest podtruwany to jeszcze zaczyna być źródłem skażenia dla swojego otoczenia. Wynika to z faktu, że organizmy żywe przekształcają rtęć w dimetylortęć i to głównie ten związek, jako niezwykle silna trucizna, sieje spustoszenie w organizmie, uszkadzając np. mózg. Dimetylortęć powstaje nie tylko z par rtęci, które przedostaną się do organizmu, ale także może być emitowana z kropli rtęci tkwiącej np. w szczelinie podłogi. Bowiem mikroorganizmy posiadają także zdolność przemiany rtęci w dimetylortęć.

Dimetylortęć odegrała swoją niechlubną rolę także w rolnictwie. Związek ten, przez swoje silnie toksyczne działanie skutecznie zabijał zarodniki grzybów rozwijających się na ziarnach zbóż, więc w latach 40-stych zaczął być pospolicie stosowany do zaprawiania ziarna do wysiewu. W latach 60-tych zakazano stosowania tego związku do zaprawiania ziaren. Jednakże jeszcze do lat 70-tych zdarzały się przypadki zatrucia ludzi mięsem świń czy kur, którym nieostroźni lub pozbawieni zdrowego rozsądku rolnicy podali do jedzenia zatrute ziarno dimetylortęcią, przypadki te miały miejsce i w naszym kraju.

A teraz o rtęci z nieco innej perspektywy. Choć rzadko się nad tym zastanawiamy, to jednak warto o tym wiedzieć. Dlaczego węgiel uchodzi za nieekologiczne paliwo? Czy chodzi o emisję CO2? Niezbyt. emisję dwutlenku siarki i tlenków azotu? Też. Ale nie tylko. Węgiel kamienny czy brunatny zawiera domieszki metali, m.i. rtęci. Rtęć ta wraz z dymem uchodzi kominem. Szacuje się, że obecnie większość rtęci w powietrzu pochodzi wskutek spalania węgla. Oczywiście duże zakłady ciepłownicze są w stanie założyć odpowiednie filtry lub instalacje, przez co emisja wielu szkodliwych substancji spada, ale w domowym centralnym ogrzewaniu trudno o to.

W historii Ziemi kilka razy zdarzyły się masowe wymierania. Ostatnie  z nich dotyczyło wymarcia dinozaurów. Od kilku lat są coraz lepiej poparte przypuszczenia, że jedno z wielkich wymierań spowodowała rtęć. Prawdopodobnie potężny wybuch wulkanu wyrzucił do atmosfery takie ilości rtęci, że rtęć ta zatruła oceany prawie zabijając w nich życie. Oczywiście przyroda radzi sobie z takimi kataklizmami, więc po czasie ta rtęć została wyeliminowana, opadając w postaci nierozpuszczalnego osadu związków rtęci na dnie oceanów. Jednakże przyroda radzi sobie z zanieczyszczeniami z ograniczoną szybkością, tak więc wprowadzenie lokalnie dużej ilości rtęci czy innej toksyny, może spowodować skażenie na setki lub nawet tysiące lat. Tak niestety stosując rtęciowe zaprawianie zbóż skażono na długie lata glebę. Niestety, uprawy nawet z własnego ogródka nie zawsze są tak ekologiczne, jak nam się wydaje. Przez działalność człowieka sporo związków rtęci dostało się do Bałtyku, a jeśli te jako głównie dimetylortęć przenikają do organizmów morskich, to slogan mający nas zachęcić do zmiany nawyków żywieniowych: „jedz ryby codziennie” nabiera nowego znaczenia… Mało tego, kilka lat temu okryto na północy Bałtyku ok. 3500 beczek zawierających rtęć, ale szacuje się, że może ich być nawet 20 000. Ta ilość rtęci zabiłaby życie nie tylko w Bałtyku, ale też poważnie zagroziłaby terenom nadmorskim i sąsiednim morzom, a przez prądy morskie roznieść się na inne obszary. Na szczęście, jak na razie, beczki są szczelne, ale aby uniknąć poważnej katastrofy, ba! Poważnego Kataklizmu! To trzeba pomyśleć jak te beczki usunąć. Ale Bałtyk zawiera nie tylko rtęć. Ze względu na prowadzoną na nim działalność wojenną zalega w nim wiele tykających ekologicznych bomb zegarowych.

Skoro o wojnie wspomniałem, to dodam jeszcze, że podczas II Wojny Światowej w ramach sabotażu przymusowi robotnicy w niemieckich zakładach zbrojeniowych dodawali niewielkie ilości rtęci do stygnących w formach elementów cynkowo-aluminiowych do budowy samolotów. Tworzący się na powierzchni elementu konstrukcyjnego niewidoczny amalgamat powodował bardzo szybko postępującą korozję pod wpływem wilgoci powietrza, przez co element ulegał szybkiemu osłabieniu zagrażając konstrukcji samolotu.

Jeden ze związków rtęci odegrał jeszcze rolę w historii, chodzi o sublimat. Jest to chlorek rtęci (II), związek ten był wiele razy użyty do morderstw politycznych. Przy budowie pierwszych linii kolejowych drewniane podkłady impregnowano r-rem sublimatu. Sublimatem próbowano leczyć też syfilis, niestety często skutkowało to rtęcicą, co z kolei interpretowano jako efekt choroby, a nie prób jej leczenia. Z kolei inny związek rtęci, kalomel, czyli chlorek rtęci (I), jest w wodzie praktycznie nierozpuszczalny, przez co nie ma silnych trujących właściwości i był wykorzystywany jako środek przeczyszczający.

Inny związek rtęci, zwany rtęcią piorunującą a bardziej chemicznie piorunianem rtęci był stosowany do całkiem niedawna jako inicjujący materiał wybuchowy.

Na zakończenie pewna ciekawostka. Chemik Thomas Midgley przeżył wybuch zbiornika ciśnieniowego, niestety odłamki metali wbiły się w oko. Ponieważ były niemagnetyczne, chirurdzy mogli usunąć tylko większe z nich, ale małe tkwiły i były przyczyną dyskomfortu. Wpadł więc na pomysł wymycia ich rtęcią, codziennie przez 2 tygodnie przemywał oko rtęcią, która rozpuściła odłamki. Ta pomysłowa kuracja nie odbiła się niekorzystnie na jego zdrowiu. Tak więc choć raz rtęć odegrała pozytywną rolę.

Podsumowując, na rtęć naraziliśmy się sami. Większość rtęci obecnie występującej w przyrodzie ożywionej to efekt naszej działalności, efekt krótkowzroczności lub chciwości. Było to spowodowane tym, że albo skutki takich działań nie były znane, albo o nich nie myślano zawczasu. Niestety pewne rzeczy utrzymają się jeszcze wiele lat. Musimy być ich świadomi i w razie czego wiedzieć jak się zachować. We współczesnym świecie z rtęcią należy postępować ostrożnie, by nie powtarzać błędów przeszłości.

Rozprysnięta rtęć, kropelki widoczne uczepione obudowy drukarki
Rozprysnięta rtęć, kropelki widoczne uczepione obudowy drukarki

Jak wspomniałem, rtęć sama w sobie jako metal jest mało szkodliwa, dopiero jej pary po przedostaniu się do organizmu i przetworzeniu przez organizm w związki typu dimetylortęć sieją spustoszenie. Jak zatem zachować się, gdy rozbijemy termometr rtęciowy? Przede wszystkim nie wpadać w panikę, bo nic nikomu się nie stanie, rtęć w temperaturze pokojowej paruje bardzo powoli. NIE MOŻNA ZBIERAĆ RTĘCI ODKURZACZEM! TO TYLKO POGORSZY SYTUACJĘ, BO ROZPYLI RTĘĆ I SKAZI SAM ODKURZACZ! Za pomocą zmiotki i szufelki pozbierajmy rtęć i wlejmy do pustego słoika. Można użyć chusteczki higienicznej zamiast zmiotki. Konieczne może być odsunięcie mebli. Należy dokładnie sprawdzić, czy nie pozostały maleńkie kropelki rtęci, które są w stanie uczepić się nawet ściany czy książki, tak więc dokładnie trzeba obejrzeć potencjalne miejsca, w które mogła się rozprysnąć. Natomiast ze szczelin w podłodze pomoże nam ją usunąć pipetka, którą dostaniemy w aptece. Jeśli nie ma pewności, że w szczelinie nie zalegają już kropelki, to należy zasypać szczelinę sproszkowaną siarką (bywa do nabycia w sklepach ogrodniczych lub aptekach). Nie należy usuwać siarki ze szczeliny, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że rtęć reaguje z nią niezwykle powoli więc nie jest to środek gwarantujący szybkie usunięcie rtęci.  Innym sposobem jest zasypanie szczeliny sproszkowanym cynkiem, z którym rtęć tworzy dość łatwo amalgamat. Amalgamat ten można potem usunąć po kilku dniach. Dla komfortu psychicznego można na koniec przewietrzyć pomieszczenie. Zebraną rtęć należy oddać najlepiej do apteki celem utylizacji. W przypadku, gdyby doszło do połknięcia np. przez dziecko rtęci, należy natychmiast spowodować wymioty i podać dużą ilość węgla medycznego. Węgiel medyczny nie jest szkodliwy podany nawet w bardzo dużych ilościach a pochłania bardzo dużo rodzajów trucizn! Oczywiście należy udać się do lekarza.  Zapas węgla medycznego powinniśmy zawsze mieć w apteczce. Pamiętajmy, że rtęć bywa też w elementach elektroniki: laptopach, monitorach itp, zatem złom tego typu sprzętów powinien trafiać do odpowiednich punktów, a nie do kosza. Tak samo świetlówki energooszczędne.

Oceń ten post
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
robert

miedź nie występuje w stanie wolnym, lecz w postaci siarczku miedzi

admin

występuje także jako miedź rodzima, radzę sobie doczytać 🙂

Nikao

to mówi się pary rtęci czy opary?
Dwa razy w tym artykule zostało użyte pary

Gość

Słowa te odnoszą się do substancji w fazie gazowej.

HHHH

Bardzo dobry artykuł, pozdrawiam.

Mama

A rtęć w związku o nazwie tiomersal, który występuje w szczepionkach ?Szkodliwa czy nie?

admin

witam, jest szkodliwa, ale na szczęście są to małe ilości.

Zenek Pluskwiak

W wyniku metabolizmu powstaje etylortęć (nie mylić z metylortęcią) oraz kwas salicylowy. Etylortęć nie akumuluje się w organizmach żywych. Może jednak, aczkolwiek bardzo rzadko, nastąpić rozkład do jonowej rtęci Hg+. Ale nawet w takim przypadku maksymalny całkowity czas usunięcia metelicznej rtęci szacowany jest na 120 dni. Bardzijej jednak toksyczne dla zdrowia jest opalanie węglem w domowym piecu. Węgiel naturalnie zawiera domieszki rtęci, które podczas spalania unoszą się po naszym pokoju. Są to dawki zdecydowanie wyższe niż ta zawarta w szczepionce.

JAJO

Taaaak… w szczepipnkach nieszkodliwa, co za bzdury!

9
0
Masz przemyślenia? Napisz komentarz!x