Rozdzielanie związków metodą chromatografii kolumnowej. cz. 3
ROZDZIELANIE ZWIĄZKÓW METODĄ CHROMATOGRAFII KOLUMNOWEJ. cz. 3
Roztwór mieszaniny, którą chcemy rozdzielać na kolumnie, już mamy naniesiony, z kolumny do probówek coś kapie. Za chwilę zabraknie mi eluentu w kolumnie i muszę go dolać.
Żebym nie musiała myśleć o częstym dolewaniu eluentu do kolumny (a nie daj Boziu, by zabrakło eluentu i kolumna „zapowietrzyła się”), do szlifu kolumny wkładam duży wkraplacz na odpowiedni szlif, a do wkraplacza jeszcze wkładam lejek. Nalewam eluentu. Kiedyś na pewno będzie trzeba go dolać, ale na jakiś czas go wystarczy. Wkraplacz jest zabezpieczany w kółku, kolumna jest umocowana w łapie czteropalczastej, choć może byc i półokrągła.
Rozwijanie kolumny, czyli proces rozdziału chromatograficznego, w toku. Zauważmy, że brunatne, czerwone i pomarańczowe brudy osiągnęły jakiś tam poziom i dalej nie idą, bo są na razie zaadsorbowane:
Zbieramy wyciek do probówek, najlepiej ponumerowanych i z oznaczonym poziomem objętości, by zbierać takie same objętości wycieku. Czasami to bywa potrzebne, bo trzeba potem podać, jaką objętość miały poszczególne frakcje. Oczywiście ważniejsza od objętości frakcji jest masa osadu w tej frakcji, ale takie informacje warto notować chociażby dla własnej ciekawości i potrzeby, bo może się zdarzyć, że raz jeszcze przeprowadzamy taki sam podział kolumnowy i z własnych notatek widzimy, ile, orientacyjnie, potrzebujemy jakiegoś roztworu :).
Zbieramy do tych probówek i zbieramy, ale chcemy wiedzieć, co w nich jest. Przygotowujemy płytkę TLC, zaznaczamy kreseczkami i numerkami gdzie mamy nanieść po kropelce roztworu z każdej probówki. Po naniesieniu kropelki roztworu z danej probówki należy kapilarkę wypłukać: zanurzyć czystym końcem w jakimś łatwolotnym rozpuszczalniku i dotknąć brudnym końcem np. do chusteczki higienicznej, by roztwór w nią wsiąkł, i tak ze 3 razy przynajmniej. Potem brudny koniec kapilarki zanurzyć w rozpuszczalniku i znów dotknącć chusteczki, i tak ze 3 razy. Zamiast płukać kapilarę możemy każdorazowo użyć nowej.
Rozwijamy chromatogram…
…potem go uwidaczniamy, np wkładając wysuszoną płytkę do słoiczka z odrobiną jodu, albo spryskując płytkę jakimś roztworem.
Ciekawe, co mi nakapało?
Znane są różne metody wywoływania płytek TLC, jednak w przypadku moich związków najlepiej spisuje się spryskiwanie płytki odpowiednim roztworem i ogrzanie jej.
„tyle mi zostało,
co mi nakapało…”
(K. Daukszewicz)
Uwidaczniam płytkę i co widzę?
Frakcja I, probówki 1 – 8, sztuk 8, 8 x 20 ml = 160 ml, czysty eluent;
Frakcja II, probówki 9 – …, sztuk …, …. x 20 ml = ….. ml, zanieczyszczenia
W ten sposób dobrze jest zapisywać sobie, ile czego nam nakapało z kolumny.
Do kolby zlewamy poszczególne frakcje, czyli zawartość probówek o jednakowym składzie, tu: od 1 do 8 i dalej 9 i 10, a potem znów muszę zrobić płytkę. Kolba, do której zbieramy frakcje, musi być wpierw zważona (że musi być czysta, to chyba nie muszę pisać ;P).
Z roztworu trzeba usunąć rozpuszczalnik, czyli eluent. Należy go oddestylować, najlepiej na wyparce.
Zauważmy, że do rozdziału chromatograficznego wzięliśmy brunatny osad, teraz mamy bezbarwny roztwór :D.
Kolbę zanurzyłam w wodzie na takiej głębokości, by poziom wody w łaźni wodnej był powyżej poziomu roztworu w kolbie. Umozliwia to równomierne ogrzewanie i mieszanie zawartości kolby.
Po dokładnym oddestylowaniu rozpuszczalnika uzyskuję biały osad, częściowo krystaliczny (białe krążki o wyglądzie mini-serwetek 😉 ). Osad należy poddać krystalizacji.
Czyściutki produkt, pięknie krystalizuje, tworząc długie igły. Należy go oddzielić od roztworu, czyli ługu macierzystego, ale to już inna bajka 😉
Dziękuje za uwagę 🙂
Proszę o komentarze.
Wowo:P Niezłe. Widzę że dużo pracy na to poświęciłaś.
Bardzo ładny artykuł!
super! bardzo pomocne
Bardzo przydatne wskazówki.
Hej, jestem po swoim pierwszym rozdziale, twoje wskazówki są bardzo pomocne, czekamy na kolejne artykuły o chromatografii.